środa, 20 maja 2009

Jakoś tak na sercu ciężko



Jeśli oglądaliście kiedyś filmy Akiego Kaurismäkiego, nazywanego fińskim Jimem Jarmuschem, z pewnością kojarzycie ten rodzaj klimatu, który kreował: chłodny, pełen dziwnej samotności, na poły absurdalnej i groteskowej. Finlandia jawi się tam jako kraj niewesołych milczków, poruszających się po swym życiu jak we mgle. Ciężko przychodzi im wybrać, przerwać stagnację zawodowo - uczuciową. Otacza ich szarość, chmury walą się im na głowę, a w zimnym powietrzu ciągle czuć zapach nadchodzącej burzy.

Kiedy obejrzałem „Światła o zmierzchu” poczułem rodzaj niepokoju, który ciężko by wyrazić w słowach. Niby obecny, ale jakiś daleki. Taka jest też muzyka projektu Heroin and Your Veins, tworzonego właśnie przez Fina. Jego drugi długograj, "Nausea", sytuuje się gdzieś na styku stylistyki noir, muzyki Ennio Morricone ze spaghetti westernów, doom jazzu spod znaku Bohren & der Club of Gore i post rocka.

Nie wiemy, czy to poranek, czy też wieczór. Ulice są mgliste i puste. W uszach skrzeczy saksofon, podkreślony zawodzącymi klawiszami i powolną perkusją - „Murder Theme”. Do tego jeszcze ciężkie uderzenia palcami o struny basu: mamy trzon tej płyty. Muzyk podąża według podobnych schematów, a my krążymy po mieście w otępieniu, razem z halucynogennym „A Hallucination”. To jakiś zwid, to jakieś alkoholowe delirium. Chciałoby się wyjść z tego labiryntu. Niepokój narasta, a kropla potu spływa pod kołnierzem. Nagle czujemy chęć, żeby przyspieszyć, żeby gdzieś dobiec; a gdy odwracamy głowę, widzimy odzianego w gruby płaszcz typa spod ciemnej gwiazdy. „The Chase”. Trzeba się wyrwać. Biec, przeciąć gęstą kotarę ciszy.

Trzeba uciec z tego snu.

Choćby do kanałów - z „The Gutter”. Choćby tam... może przeczekamy na dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz