poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Ice - "Bad Blood Transfusion"; "Trapped In Three Dimensions"; "Headwreck"

Dorobek Ice nie należy do najobfitszych jeśli idzie o ilość wydanych krążków. Obok dwóch long playów mamy dwa mini albumy z remixami utworów z „Bad Blood” i Epkę „ Headwreck”. Niektóre źródła podają jeszcze jedno wydawnictwo zawierające dwa remixy utworów z „Under the Skin” i jeden nowy kawałek. Obecnie zdobycie tego albumiku, noszącego nazwę „Quarantine”; graniczy z cudem. Na jakim poziomie są „małe rzeczy” od Ice'a? Jak się prezentują, gdy je porównamy do długich albumów?



Zacznijmy może od „Bad Blood Transfusion”. Zawiera on różne wersje dwóch utworów z „Bad Blood” (EPka ta została wydana jeszcze przed albumem). Wersje, nie ukrywając, kiepskie. „X-1” remiksowane przez Underdog'a ciągnie się jak flaki z olejem, to samo dotyczy instrumentalnej wersji tego utworu. Remix „Trapped in 3 Dimensions” nuży, by pod koniec przez chwilę porwać industrialnym, nihilistycznym klimatem. Piękna soczysta wisienka, na kiepskim torcie. Ostatni utwór na tym wydawnictwie to nic innego jak oryginalna wersja „X-1”.

Pocieszające jest to, że nie nawalił duet ukrywający się pod szyldem Ice, tylko autorzy remixów którzy najwidoczniej nie poradzili sobie z duchem oryginału.



Inaczej jest z „Trapped in 3 Dimensions” zawierającym tylko dwa, ale za to genialne remixy utworu o tym samym tytule.

Pierwszy w wykonaniu Dom & Roland przenosi nas w noc, na ulice opustoszałego miasta. Spacerując widzimy ostre światła neonów i latarni. Czasem nas oślepiają. My jednak kontynuujemy naszą wędrówkę donikąd. Zewsząd bije klimat alienacji i osamotnienia. Dekadencka atmosfera utworu robi ogromne wrażenia.

Alec Empire w swojej wersji „Trapped in 3 Dimensions” serwuje nam zwierzęco – elektroniczną ścianę hałasu. Utwór ma specyficzny transowy klimat. Łączy on jakąś zwierzęcą dzikość z czysto „technicznymi” dźwiękami.



Na koniec zostawiłem sobie prawdziwą małą perełkę - „Headwreck”. Składają się na nią cztery utwory – dwa remixy i dwa wcześniej nie publikowane utwory.

Ten mały albumik, przenosi nas do wielkomiejskich slumsów rozpalonych słońcem, gdzie po uliczkach walają się metalowe kubły na śmieci. Brud i gorąc. Straceni dla społeczeństwa młodzi ludzie wykrzykują opętańcze monologi tworząc psychotyczny miejski folk pełen niepokojącego, narkotycznego klimatu. Tak przez trzy utwory. Na koniec przychodzi wieczór. Młody człowiek przysiada obok pogodzonego z swoim losem starego grajka ulicznego i zaczyna wykrzykiwać swój gniew. Wraz z coraz bardziej agresywnym tonem rapera muzyka przeradza się w narastający hałas. Nad wszystkim zaczyna górować industrialny przester, który wydaje się być jakąś mantrą.

„Headwreck” ma bardzo przemyślaną konstrukcję. Mamy świetne wprowadzenie do klimatu płytki, a potem wszystko zmierza do niesamowitego końca.

Podsumowując EPki Ice'a, z jednym wyjątkiem, trzymają poziom długich albumów. A miernotę jaką jest „Bad Blood Transfusion” można wysłuchać ku przestrodze – jak można zepsuć świetny utwór i jak wielką władzę ma osoba, która remixuje nagranie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz