poniedziałek, 16 listopada 2009

Treha Sektori – Sorieh


Ambientowy projekt, wrzucany również do szufladki drone (zdecydowanie na wyrost) z wyraźnym zacięciem religijnym (główne zainteresowane skierowane, jak rozumiem, w stronę semickiej mitologii). Ten francuski produkt wypuszczony w świat przez Kaosthetik Konspiration, może zaginąć w oceanie innych podobnych tworów. I nie byłaby to wielka nieuczciwość.

Jak przystało na taki gatunek – jest mroczno i właściwie tyle. Złowrogo niby próbuje być, ale nie przekonuje to. Dźwięki, które do mnie docierały pozostawiały mnie obojętnym. Nawet te nieco bardziej wzburzone głosy w otwierającym album „entori kethesnah”. Echo, brak echa, inne przeszkadzajki – niewiele, poza tym, że nie mam pojęcia, o co się tam rozchodzi temu wrzeszczącemu młodemu człowiekowi. „Tentureh” (dziwne nazwy są tu normą) zaczyna się odrobinę spokojniej (chociaż wcześniej szaleństw właściwie nie było), a po chwili koniecznie pojawia się prawie niepokojące buczenie i pojedyncze dźwięki szczątkowej melodii wygrywane na czymś. Tym razem szepty. Do tego hałasowanie w głębi jaskini. I nic. „Temneh oh sentireh” dopuszcza jakiś prawie chór, sapanie i kobiecy głos, a w drugiej części utworu niezdecydowana gitara akustyczna. Też nie przypiął, ni wypiął. Dalej właściwie dzieje się równie niewiele, chyba największym zaskoczeniem jest próba bębnienia.

Słuchając tych dźwięków przypomniałem sobie o pewnym rodzimym zespole, Sui Generis Umbra. A dokładnie o debiucie, Ater (1999), który został wydany jeszcze pod okrojonym szyldem. Coś w tych nagraniach jest wspólnego, może klimat, może bieda dźwiękowa, ale polski zespół wypadł o wiele lepiej. Warto mieć na uwadze, że to jest drugi album Francuzów, pierwszy raz muzyczną scenę próbowali zawojować w 2006 roku (Demeh Sorh Kahena). To moje skojarzenie jest absolutnie subiektywne, trochę nostalgiczne (tęsknię za SGU) i właściwie nie trzeba się nim sugerować. Na pewno Treha Sektori brakuje takiej osobowości w zespole jaką była eLL.

Wynudziłem się słuchając tej płyty. To, co miało straszyć – nie straszyło, co miało tworzyć klimat grozy – nie tworzyło, zaskakiwać – nie zaskakiwało, a głosy – mogłoby ich nawet nie być, na jedno by wyszło. Nie jest to więc najlepsza rekomendacja... Cóż, czasem tak bywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz