Behold! The Monolith to kapela której zalążek powstał już w 2007 roku. Grają wybuchową mieszankę stoner rocka, sludge i doomowych zwolnień. Zespół to obecnie dwójka ludzi - Kevin McDade i Matt Price. Po paru przetasowaniach w składzie, zespół własnym sumptem wydał długogrające LP w maju tego roku. Produkował je Billy Anderson, ten sam który kręcił gałkami i suwakami razem z Neurosis, Om czy The Melvins. Nieźle? Posłuchajmy więc, co Panowie mają nam do powiedzenia.
Możecie nam trochę opowiedzieć o historii kapeli? Skąd pochodzicie, kiedy Behold! The Monolith stał się pełnoprawną kapelą no i coś o byłych i aktualnych członkach zespołu.
Kevin McDade: Matt i ja zaczęliśmy razem pogrywać z naszym pierwszym pałkerem, Scottem, coś w okolicach września 2007. Scott i ja właśnie odeszliśmy z innego projektu. Scott poznał Matta przez wspólnych przyjaciół i okazało się że mamy podobne gusta i pomysły, na to co chcemy robić razem w muzyce. Pierwsze kilka tygodni tylko nagrywaliśmy nasze jam sessions, potem wybraliśmy z tego niektóre pomysły i riffy i zaczęliśmy tworzyć kawałki. Pierwszym kawałkiem jaki zrobiliśmy, był Land of the Midnight Sun i to jedyny kawałek z tamtego okresu, który pozostał nietknięty. Podstawy dla kawałków Elders i Volcanus Eruptus były napisane już wtedy, ale nie było to nic a nic spójnego. Po paru miesiącach przestaliśmy razem pogrywać, z różnych powodów. Wróciliśmy do gry - już bez Scotta, w okolicach marca 2008. Bawiliśmy się kawałkami na komputerze Kevina. Właśnie wtedy Bobby odpowiedział na nasze ogłoszenie o tym, że poszukujemy perkusisty. Cały czas z Kevinem coś robiliśmy, nagrywaliśmy, więc kiedy dołączył Bobby, wszystko zaczęło nabierać kształtów. Był w składzie od tamtego czasu aż do kwietnia tego roku, kiedy dostał pracę po drugiej stronie składu. Skąd jesteśmy? Matt jest slugde`owym riff masterem z Louisiany, a ja frontmanem ze sceny Nardcore w Południowej Kalifornii hahaha.
Matt Price: Ja trochę pisałem i próbowałem zebrać się do kupy z paroma ludźmi ale nigdy nie zaskoczyło. Brakowało chemii, która gdy zagrałem z Kevinem, pojawiła się od razu. Zaskoczyło, wiesz? Miałem gotową nazwę kapeli, a reszta zasadniczo potoczyła się tak jak powiedział Kevin.
Co myślicie o stoner rockowej scenie w Stanach? Ciężko jest się utrzymać na powierzchni zespołom Waszego pokroju? W końcu ten gatunek narodził się w Stanach.
KmD: Myślę że scena stonerowa w Stanach stoi na bardzo wysokim poziomie. Ale jeszcze ważniejsze jest że ludzie w tym klimacie są bardzo zżyci. Nie ma megalomanii, przerostu Ego. Większość ludzi z którymi grałem są strasznie spoko hahaha. Jeśli chodzi o utrzymanie się na powierzchni - muzycznie wszystko kwitnie. Scena się rozwija, ludzie kochają tą muzykę, umarli by za nią, a wygląda na to że będzie jeszcze lepiej. A jeśli pytasz o stronę finansową, cóż...nie znam żadnego członka kapeli który nie miałby jakiegoś chujowego etatu na boku, no chyba że jesteście Black Sabbath. Nie oszukujmy się, tak wygląda granie w podziemiu i natura tej przemysłowej, muzycznej bestii.
Dlaczego zdecydowaliście się na granie tej zapiaszczonej odmiany rocka? Jakie są Wasze muzyczne inspiracje?
KmD: Lubię ją grać ponieważ to świetna zabawa. Stoner fajnie buja, można się w nim zapomnieć, a zarazem to wszystko podlane jest adrenaliną i ciężarem. Gramy tak, ponieważ siedzimy w takich klimatach. Wielkie inspiracje czerpiemy z muzyki Black Sabbath, Motorhead, Pink Floyd, The Melvins, Eyehategod, Celtic Frost, ale też z nowszych zespołów jak Mastodon , Baroness, Torche czy High on Fire.
MP: To przychodzi samo. Uwielbiam wszystkie gatunki. Wszystko poczynając od jazzu przez bluesa do punk rocka i metalu. Aktualnie zarabiam na dawaniu lekcji gry na gitarze, więc muszę zachować otwarty umysł, hahaha! Ale ciężkie sladże w połączeniu z klasycznym metalem brzmią grane przez nas szczerze i naturalnie. Nawet "progresywne" wstawki.
Zakładam że wytwórnia Arctic Forest Collective nie istnieje, haha! Czy szukacie obecnie wydawcy, czy planujecie zostać niezależnymi twórcami?
KmD: I bardzo dobrze zakładasz, haha. Szukamy aktywnie wytwórni. Obecnie jesteśmy na poziomie samodzielnej dystrybucji krążka, co jest generalnie super, ale chcielibyśmy jednak mieć kontrakt. Jesteśmy też zadowloeni i mamy możliwości do robienia wszystkiego samemu. Dotarliśmy do tego punktu bez kontraktu, a rzeczy i tak nabierają tempa.
MP: Arctic Forest będzie na razie naszym znaczkiem "Samoróbką" na płytach, dopóki nie pojawi się konkretny kontrakt....jeśli wogóle, hahaha!
Jak wspominacie takich gwiazd jak Mouth of the Architect czy legendarnego Trouble? Ciężko jest otwierać gig dla takich zespołów?
KmD: Przede wszystkim, pamiętam zaskoczenie, kiedy zaoferowano nam supportowanie takich gwiazd, w tak wczesnym stadium rozwoju naszego zespołu. Wiele pomogły koneksje które nam w Los Angeles pomogły np. Daniel Dismal z Church of the 8th Day czy Eddie Solis. Publika dała czadu. Większość zespołów zadowoliła by się tym, żeby tłumy nie wychodziły podczas Twojego występu, a nam publika machała łbami i wołała na bis. Szok. Trouble zagrało świetnie a mój kumpel Joe grał na basie w Mouth of the Architect na tej trasie, więc było super z nimi grać.
Wasze debiutanckie LP zbiera mnóstwo pozytywnych komentarzy na różnych forach, serwisach muzycznych etc. Kto zajął się produkcją i gdzie album został nagrany? No i oczywiście kto zaprojektował okładkę, bo jest po prostu świetna.
KmD: Album został nagrany i zmiksowany przez Billy`ego Andersona w studiu Different Fur, San Francisco, ale niezmiksowane ścieżki perkusji zrobił nam Kevin Kellerw Gault River Studios, w Van Nuys, Kalifornia. Sami to wszystko finansowaliśmy, ale Billy bardzo nam pomógł swoimi sugestiami i zdolnościami. Dał nam dokładnie to co chcieliśmy na tym albumie. Okładkę zaprojektował Dusty Peterson, którego znalazłem na forum na które uczęszczam. Zrobił dwie ostatnie okładki Bloodbath ale pracuje też w projektowaniu gier komputerowych. Zasadnicza koncepcja była nasza, zostawiliśmy go żeby zrobił swoje i po raz kolejny dostaliśmy to co chcemy, a nawet więcej. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że wszystko tak się złożyło.
Stary, podobno szukacie perkusisty! Ja jestem perkusistą i uwielbiam Waszą muzykę, mam jakieś szanse?
KmD: Jeśli masz ochotę przeprowadzić się do Los Angeles, to zawsze jest szansa, hahaha.
Czego ostatnio słuchacie? Macie jakieś wydawnictwa godne polecenia?
KmD: Ja słuchałem YOB "The Great Cessation", Church of Misery "Houses of the Unholy", Keelhaul "Triumphant Return to Obscurity", Alpinist "Minus Mensch" i Lord Mantis "Spawning the Nephilim".
MP: Zgadzam się z nowym YOB i Keelhaul. Czekam też na nowe wydawnictwo Howl - bardzo podobało mi się ich demo. Poza tym ostatnio przewalam cały wagon klasycznego metalu, nie wiem co mnie naszło hahaha!
Macie coś do przekazania polskim fanom?
MP: Dzięki za entuzjazm i wsparcie. Nie możemy się doczekać by się do Was wybrać...
KmD: Jedni z naszych najwierniejszych fanów są właśnie w Europie, zwłaszcza Polsce, Niemczech i Portugalii. Dostajemy od nich mnóstwo wiadomości, wyrazów uznania, a nigdy nawet nie widzieli nas grających na żywo. To ten rodzaj pasji i miłości do tej muzyki, który czyni ten gatunek tak zajebistym! Naprawdę staramy się wpaść do Europy niedługo, może w przeciągu roku, więc trzymajcie kciuki i wpadnijcie się przywitać, jeśli się zobaczymy!
piątek, 31 lipca 2009
"Najwierniejszych fanów mamy w Polsce!"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz