Jeszcze jakiś czas temu o Proghma-C słyszała jedynie garstka ludzi. Dziś po wydaniu ich debiutanckiego "Bar-do Travel" o zespole zrobiło się głośno, a wszystko co najlepsze jeszcze przed nimi, między innymi udział w ProgPower Europe. O Feelu, nowym albumie i współpracy z wytwórnią rozmawiałem z perkusistą zespołu, Łukaszem Kumańskim vel Kuman.
Na początku chciałem szczerze pogratulować krążka, wyszedł Wam wyśmienicie.
Dzięki bardzo. Naprawdę miło to słyszeć.
Wiadomo, że "Bar-do Travel" nie jest Waszym pierwszym śladem jaki udało Wam się zostawić na muzycznej mapie. W 2005 roku nagraliście demo zatytułowane „Down In a Spiral”. Powiedz, dlaczego nie zostało oficjalnie wydane?
Tak naprawdę to nagraliśmy ten materiał raczej dla siebie. Żeby zobaczyć jak nam idzie praca w studio, jak zabrzmią te numery. Nie pamiętam już czy „Down In a spiral” rozsyłaliśmy po wytwórniach tudzież zinach. Jednym z powodów dlaczego tak się działo było na pewno niezbyt dobre brzmienie tego materiału. Raczej nie było się w tej sferze czym chwalić. Wiedzieliśmy że w odpowiednim miejscu i z odpowiednim człowiekiem możemy dużo lepiej zabrzmieć co udowodniliśmy nagrywając „Bar-do Travel” właśnie w Olsztynie. Aczkolwiek demko do tej pory „wisi” sobie w sieci i cały czas o dziwo zbiera pochlebne recenzje (śmiech).
Z tego co udało mi się ustalić, tytuł Waszego albumu nawiązuje do buddyzmu. Mógłbyś odrobinę szerzej przybliżyć co Was skłoniło do zastosowania takiej nomenklatury w tytule i jakie przesłanie się dokładnie za tym kryje?
W tej sprawie więcej mógłby powiedzieć nasz wokalista Bob, autor tytułu płyty i większości tekstów. Zarówno teksty jak i tytuł są symboliczne. Mówią o bardzo poważnych tematach jak życie, cierpienie. Można je odbierać w dowolny sposób. Nie jest to na pewno typowy koncept album. Słowo „Bardo” określa pewien etap przejścia. Chcieliśmy znaleźć tytuł, który w jakimś stopniu odda to co się z nami w tamtym okresie działo. Zamknięcie pewnego etapu i podróż dalej. Słowo "travel" dodaliśmy sami, to daje pole do interpretacji i słuchaczowi i nam samym, bo w sumie każdy z nas inaczej rozumie pojęcie "Bar-do Travel".
Co sądzicie o ostatnio dość intensywnej eksploatacji matematycznego, eksperymentalnego grania? Nie macie wrażenia, że powoli ów gałąź muzyczna ulega zmęczeniu i wyczerpaniu materiału?
Hmm, nie do końca mam pojęcie o jakich kapelach mowa i co tak naprawdę rozumiesz pod pojęciem „matematycznego” grania. W sumie to każdą kapelę można tak nazwać. Matematyka jest nieodłącznym elementem muzyki, każdy utwór ma przecież swoje metrum i chociażby tempo które określamy właśnie za pomocą liczb (śmiech). Chyba że chodzi ci o zespoły które wykorzystują te elementy trochę mniej pospolicie. Jest kilka takich które grają świetną muzę opartą bardzo często na nieregularnych groove’ach jak chociażby Meshuggah, The Dillinger Escape Plan czy chociażby The Mars Volta, natomiast nigdy w życiu nie określiłbym tych kapel jako „bezduszne”, „matematyczne” i nie bójmy się użyć tego słowa – „techniczne”(śmiech). Takie omijam szerokim łukiem.
Tak pół-żartem, pół-serio, lubicie Feela? Pytam, bo czytałem Wasz zeszłoroczny wywiad i wspominacie tam o uznaniu dla produkcji ich płyty.
Aaarrrgggghhh!!! Tym pytaniem zrujnowałeś właśnie naszą karierę (śmiech). Najprawdopodobniej wtedy konkurencja dosypała nam czegoś do piwa.
A pamiętasz może który z nas wygłaszał takie rewelacje??? Natychmiast zostaną wyciągnięte konsekwencje (śmiech).
"Bar-do Travel" powstawał pod czujnym okiem Szymona Czecha znanego między innymi z zespołu Nyia. Wiadomo wszem i wobec, że jeśli szukać producenta do eksperymentalnej muzyki, to tylko jego, odwalił kawał dobrej roboty jeśli chodzi o polską scenę metalową i należy mu się za to pomnik. Jesteście podobnego zdania? Jak oceniacie to co dla Was zrobił? Dobrze Wam się współpracowało?
Z Szymkiem pracowało się po prostu masakrycznie zajebiście. Jak już wspominałem – odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. W sumie tego się spodziewaliśmy. Podczas sesji złapaliśmy naprawdę dobry kontakt dzięki czemu w trakcie nagrań byliśmy totalnie wyluzowani. To naprawdę bardzo ważne. Ponadto Szymon jako jedyny miał jasną wizję tego jak płyta ma zabrzmieć i wiedział w jaki sposób to zrealizować. Jeżeli chodzi o kolejny materiał to raczej wybór studia jest już z powyższych powodów przesądzony.
W gatunku jaki uprawiacie zdążyło już powstać kilka solidnych marek, które często przywoływane są jeśli pojawia się temat eksperymentalnego grania. Kto Was głównie inspiruje? Na czym się wychowaliście?
Kiedyś słuchałem dużo Death czy Black Metalu. Potem moje muzyczne zainteresowania diametralnie się zmieniły i zmieniają cały czas. Praktycznie co kilka dni mam lot na coś innego. Dużo zależy od samopoczucia. Jeśli mają już paść jakieś nazwy to ostatnio katuję rzeczy takie jak Archive, The Mars Volta czy Radiohead. Jak mam ochotę rano czymś konkretnie zmiażdżyć czaszkę zarzucam Rammstein, Gojira czy Gorefest. Pozytywnie nastrajające tematy na resztę dnia (śmiech). Jeśli zadałbyś mi to samo pytanie miesiąc temu odpowiedź pewnie była by zupełnie inna.
Przyznam, że nie jestem w stanie dosłuchać się z Waszej muzyce Toola w przeciwieństwie do Waszego wydawcy. Nie macie wrażenia, że wielu recenzentów czy słuchaczy Waszego krążka opiera się na informacji samego wydawcy, a nie stara się samemu wyciągać wniosków?
Jeśli chodzi o Tool to niektóre partie Bobera faktycznie mogą nasuwać takie skojarzenia. Muzycznie raczej nie mamy wiele wspólnego. Natomiast wydawca musi w kilku słowach przybliżyć potencjalnemu nabywcy z czym to się je i stąd biorą się takie porównania, to normalne. Dużo większa odpowiedzialność leży w rękach recenzentów którzy powinni bardziej wnikliwie słuchać płyt które opisują. Nie chciałbym nikogo urazić ale nieraz odnoszę wrażenie że w wielu przypadkach idą po prostu na łatwiznę. Z drugiej strony ciężko na swoją twórczość spojrzeć obiektywnie i zdaję sobie sprawę że niektóre momenty na naszej płycie mogą kojarzyć się z dokonaniami innych kapel. Nie da się od tego uciec i jakby nikt od tego nie ucieka (śmiech). Nie ma rzeczy w 100% oryginalnych.
Skąd pomysł na własną wizję utworu Björk? Przyznam szczerze, że gdybym nie wiedział, że jest to cover, potraktowałbym ten numer jako Wasz autorski, brzmi bardzo „po waszemu”.
Taki z resztą mieliśmy zamysł. Wersja jaką zagraliśmy na płycie chodziła za mną od dawna i po prostu na 2 dni przed rozpoczęciem nagrywek zaczęliśmy przearanżowywać ten kawałek po swojemu. Jak się okazuje pomysł był trafiony. Zajebiście też gra nam się ten numer na koncertach.
Kto odpowiada za szatę graficzną krążka? Ktoś od Was z ekipy czy postawiliście raczej na kogoś z zewnątrz?
Okładka jest wynikiem naszych pomysłów i pomysłów naszej znajomej Kasi która również odpowiada za jej wykonanie. Może w środku książeczki jest lekki chaos twórczy, co nie zmienia faktu iż efekt nam się podoba. Zainteresowanych odsyłam na stronę http://www.katarzynasojka.pl gdzie można sobie pooglądać więcej prac Kasi.
W jaki sposób doszło do Waszej współpracy z Mystic Production? Która ze stron pierwsza wyszła z inicjatywą? Jak układa się Wam współpraca?
W okolicach kwietnia wysłaliśmy do Michała skończoną płytkę i po jakimś czasie zadzwonił do nas z propozycją współpracy. Póki co wszystko układa się zajebiście. W największych magazynach muzycznych, portalach itp. ukazują się reklamy, recenzje i wywiady z nami. 15- go lutego płyta ukaże się w całej Europie i z tego co się zapowiada będzie to poparte niezłą akcją promocyjną. Z ludźmi z firmy jest fajny, luźny kontakt. Naprawdę nie mamy powodów by narzekać.
Jak wspominacie Wasze ostatnie koncerty? Co prawda publiczność miała już kilka okazji, żeby wcześniej Was poznać, ale nie przy okazji nowego materiału. Jak reagują na zawartość krążka?
Reakcję są w zdecydowanej większości pozytywne. Z każdym kolejnym gigiem czujemy się coraz lepiej na scenie. Zdarza się nam zagrać koncerty wyjątkowe na których znajdujesz niesamowite pokłady energii tak jak to miało miejsce np. w Olsztynie wraz z Tides From Cebula i Organoleptic Trio. Jest to zasługa właśnie publiczności. Jeśli wśród niej nie ma przypadkowych osób energia przekazywana jest w obie strony. Niesamowite uczucie.
Jak kształtują się Wasze przyszłe plany koncertowe? Jesteście zorientowani póki co na rodzimą scenę czy planujcie zagraniczne wypady?
Póki co potwierdzamy daty koncertów które odbędą się w Polsce na początku przyszłego roku, około dziesięciu sztuk. Po wakacjach chcemy zorganizować kolejną trasę. Wtedy najprawdopodobniej uda nam się opuścić granice kraju. W październiku 2010 zagramy na pewno na fajnym festiwalu w Holandii który nazywa się ProgPower. Dużo promo packów zostało przez wytwórnię wysłanych do zachodnich agencji koncertowych także mamy nadzieję że coś się z tego urodzi.
Przy okazji zagranicy. Jest jakiś odzew z zagranicznych portali, blogów, zinów? Próbowaliście tam swoich sił?
Zaczynają nieśmiało pojawiać się na zagranicznych portalach recenzje czy wywiady. Dużo ludzi koresponduje z nami poprzez myspace czy lastfm. Odbiór jest naprawdę świetny. W tej kwestii na pewno jeszcze wiele się zmieni jak już debiut ukaże się na zachodzie.
Co później, myślicie już o drugim krążku?
Absolutnie. Mamy już zarysy kilku kompozycji. Nowy materiał zapowiada się ciekawie. Chociaż proces twórczy nigdy nie przebiegał u nas jakoś specjalnie sprawnie to mamy nadzieję że niedługo zaczniemy nowe rzeczy sprawdzać w warunkach koncertowych.
Chcielibyście przekazać naszym czytelnikom kilka słów od siebie na koniec?
Oczywiście że tak. Stay Brutal! (śmiech)
czwartek, 24 grudnia 2009
Wywiad z Proghma-C
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz