piątek, 18 grudnia 2009

Tides from Nebula - wywiad


Powstały w 2008 roku zespół Tides from Nebula pokazuje iż można w Polsce stworzyć post-rocka na światowym poziomie. Ich pierwszy album „Aura” zdobył uznanie recenzentów zarówno w kraju, jak i za granicą. Pomimo tego, ze zespół istnieje od bardzo niedawna ma za sobą już swoją pierwszą europejską trasę koncertową oraz liczne występy w Polsce. W styczniu panowie rozpoczynają pisanie materiału na drugi album. Przed wami Tomasz Stołowski – perkusista Tides from Nebula.

Witam! Jak wrażenia po niedawno zakończonej europejskiej trasie koncertowej? Jak zostaliście odebrani poza granicami naszego kraju?

Wrażenia są bardzo pozytywne, można powiedzieć, że spełniło się jedno z naszych marzeń. Największym zaskoczeniem było dla nas to, że na każdym koncercie spotykaliśmy ludzi, którzy bardzo dobrze znali naszą płytę i przejeżdżali czasem wiele kilometrów żeby nas zobaczyć. Z tego powodu zawsze staraliśmy się dać z siebie wszystko na koncercie. Skutkowało to bardzo pozytywnymi reakcjami ludzi po i na koncercie. Mimo, że frekwencja nie zawsze była wysoka, to jesteśmy zadowoleni z tego jak się wszystko udało.

Na początku grudnia rozpoczyna się polska trasa razem z Blindead oraz Broken Betty. Jakie nastroje i oczekiwania przed startem?

Nie możemy się doczekać, to nasi kumple, będzie bosko.

Zapewne takie pytanie pada w każdym z wywiadów, ale dlaczego w waszej muzyce nie uświadczymy wokaliz? Może na nadchodzącej płycie w kilku utworach wystąpi gościnnie jakiś wokalista? Wyobrażacie sobie w ogóle jak miałby wyglądać wokal w muzyce Tides from Nebula?


Granie instrumentalnie było naszym świadomym wyborem. W pierwszym miesiącu naszego istnienia myśleliśmy o wokaliście, jednak szybko stwierdziliśmy, że we czterech damy sobie radę i będziemy się z tym lepiej czuli. Nie wykluczamy, że na naszych płytach kiedykolwiek pojawi się jakiś ludzki głos, czy to w postaci tradycyjnego wokalu, czy ambientowych wokaliz, bo nie chcemy się ograniczać. Na razie tego nie potrzebujemy, jednak jeśli kiedyś taką potrzebę poczujemy to wtedy pomyślimy. Jeśli chodzi o trzecią część pytania, to można wyobrażać sobie różne rzeczy, jednak najlepiej jest wtedy, kiedy wyjdzie coś oryginalnego/nowego co nie zawsze można sobie tak łatwo wyobrazić. Gdybyśmy znaleźli takie zastosowanie wokalu to możliwe, że wtedy byśmy skorzystali.

W jednym z wywiadów wspominaliście, że jednym z waszych marzeń jest możliwość zagrania przed Oceansize, jakiś czas temu to marzenie spełniło się. Czujecie się usatysfakcjonowani?

Nawet nie wiesz jak, słysząc podziękowania z ust Mike’a Vennarta ze sceny dla „Times from nebula” byliśmy bardzo szczęśliwi, a sam koncert bardzo się udał.

Na pewno są jakieś zespoły które w pewnym stopniu wypłynęły na kształt waszej muzyki. Jakie to zespoły i dlaczego akurat one?

Jasne, wymienić tu można np. Pelican, Caspian, Red Sparowes, Isis, Cult Of Luna, pg.lost itp., którzy bezpośrednio zainspirowali nas do grania takiej muzyki. Jednak słuchamy i słuchaliśmy również innych „klasycznych” zespołów, które w ciągu tych lat nauki gry na instrumentach oddziaływały w jakiś sposób na nas. Można tu wymienić np. Tool, Queens of the stone age, Faith no more, Dredg, Radiohead, Porcupine tree, Smashing pumpkins, Pink Floyd, U2, Oceansize, Deftones i wiele innych. Nie planowaliśmy jaką muzykę będziemy grać. Po prostu na próbach robiliśmy to, co w danej chwili czuliśmy i tak będzie dalej. Z tego powodu nie wiadomo jak dalej potoczą się nasze losy :)

Skąd się wziął pomysł na utwór "Tragedy of Joseph Merrick"? Chodzi mi głównie o tematykę człowieka-słonia. O ile dobrze pamiętam na płycie "Leviathan" Mastodon również poruszył ten temat.

Zawsze na początku powstaje muzyka. Nie tworzyliśmy tego utworu z zamiarem oddania emocji jakie niesie ze sobą tragedia człowieka-słonia. Długo myśleliśmy nad tą nazwą, ale kiedy w końcu Adam zaproponował taki tytuł, od razu stwierdziliśmy, że to jest to. Znaliśmy wcześniej historię Merricka, która w naszym odczuciu pasuje do klimatu naszego kawałka, dlatego pomysł od razu chwycił.

Czy zwycięstwo w konkursie Neuro Music pomogło Wam osiągnąć to do czego doszliście teraz?

Na pewno, dzięki wygraniu w konkursie Neuro, ale również i Knock Out, mogło o nas usłyszeć i zobaczyć na żywo spore grono osób. Była to dla nas duża szansa na promocję i zdobycie nowych słuchaczy. Spotkaliśmy tam również kilka ciekawych zespołów z którymi się zaprzyjaźniliśmy i trzymamy kontakt do dzisiaj.

Czy planujecie i czy w ogóle chcielibyście nagrać teledysk? Jeżeli tak to do jakiego utworu z "Aury" chcielibyście go nagrać?


Do „Aury” nie planujemy nagrywać teledysków. Jeśli już to pomyślimy nad tym przy nowym albumie. Nagranie teledysku wiąże się z dużymi kosztami, których sami byśmy nie udźwignęli. Można oczywiście próbować zrobić to z małym budżetem, jednak często rezultaty są dalekie od tego co chciało się osiągnąć. W tej chwili skupiamy się na muzyce, bo jest ona najważniejsza.

Niestety nie miałem okazji widzieć was na żywo, ale czy zdarza wam się podczas koncertów improwizować?

Nie, nie improwizujemy na koncertach. Zdarza się nam zagrać inaczej jakiś krótki motyw na gitarze, czy zagrywkę na perkusji, jednak pewnie nie o to chodziło ci w pytaniu. Improwizujemy na próbach przy komponowaniu nowych utworów, a na koncertach gramy to co mamy przygotowane.

Według waszego profilu na myspace od stycznia zaczynacie pisanie materiału na drugą płytę. Macie już jakieś zarysy utworów czy też może ogólne wyobrażenie na temat tego albumu?

Do tej pory zrobiony jest jeden kawałek, który zresztą graliśmy w czasie ostatnich koncertów i część drugiego. Chęć poszukania nowych pomysłów i inspiracji, jak również duża ilość koncertów uniemożliwiły nam zrobienie większej ilości materiału. Teraz jednak bierzemy się do pracy, a co z tego wyjdzie, to na razie my sami nie wiemy :)

Dziękuję za rozmowę, jak zwykle ostatnie słowa należą do Was.

Dziękujemy również i życzymy wszystkim czytelnikom wesołych świąt i udanego kolejnego roku. Trzymajcie za nas kciuki !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz