Tim Hecker po raz kolejny udowadnia, że zasługuje na miano jednego z najlepszych twórców muzyki ambient obecnych czasów. “An imaginary country” to ok. 50 minut niesamowitej atmosfery i klimatu. Płyta roku 2009…
Kanadyjczyk serwuje nam jak zwykle cudowne ambientowe melodie, wszystko schowane jest za odrobiną szumów i trzasków. Pierwszym albumem Tima jaki miałem przyjemność posłuchać było “Harmony in Ultraviolet” i wciąż uważam tę płytę za najlepszą w jego dorobku. Mimo to słuchanie “An imaginary country” sprawia mi równie wiele przyjemności. Mamy tutaj do czynienia z naprawdę czymś niezwykłym, z czymś w co możemy się zagłębić całkowicie, a kiedy minie już owe 50 minut wcisnąć “play” ponownie.
Te dźwięki wciągają i hipnotyzują, delikatne melodie wprowadzają w trans przy czym wszystkie noise’owe odgłosy wcale nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie! Idealnie dopełniają całe wrażenie. Tutaj nie na niepasujących elementów, wszystko stanowi całość – łącznie z dość minimalistyczną okładką.
Nie chcę wyróżniać tutaj lepszych czy gorszych utworów, ponieważ jak już wcześniej wspomniałem ta płyta stanowi całość i słuchanie pojedynczych utworów mija się z celem. Oczywiście nie ma tutaj mowy o jakiejkolwiek nudzie, od tej płyty ciężko się oderwać, te 50 minut mija niezwykle szybko.
Podsumowując “An imaginary country” to naprawdę niezwykła muzyka, która przenosi nas w zupełnie inny świat, wystarczy zamknąć oczy i uważnie się wsłuchać…
piątek, 15 stycznia 2010
Tim Hecker - An imaginary country
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz