sobota, 16 maja 2009

Aura



Ostatnimi czasy sporo się dzieje w dość popularnym nurcie post-rocka czy post-metalu, który zyskał już pokaźne grono fanów, a bez wątpienia nie brakuje ich również w naszym kraju. Liczne koncerty Tides From Nebula pokazały się, że zapotrzebowanie na taką nutę jest i to nie małe. I jeśli już jesteśmy przy temacie koncertów, powiem, że jestem naprawdę pod dużym wrażeniem ilości koncertów jakie TFN zagrali w tak niedługim czasie, muszą mieć genialnego i bardzo sprawnego managera, który skacze przy nich ile sił mu tylko starczy. Nie brakowało również występów obok wielu ciekawych zagranicznych zespołów, między innymi Pure Reason Revolution, pg.lost czy zbliżające się koncerty w towarzystwie Caspiana, a nawet i Rosetty. Sporym wyróżnieniem i na pewno kolejną bardzo dobrą okazją do pokazania się szerszej publiczności był także udział w Asymmetry Festival, na którym nie brakowało ciekawych zespołów takich jak między innymi Minsk czy Baroness.


Przyznam się, że nie czekałem na ten krążek z wypiekami na twarzy, chociaż jednak z drugiej strony ciekawiło mnie jak to wszystko wypadnie jako całość, czy się obroni? Pojedyncze numery, które miałem możliwość odsłuchać za pośrednictwem myspace czy nagrania z koncertów, wpadały całkiem nieźle, więc postanowiłem sprawdzić cały album…

„Aura”, bo tak brzmi debiutancki album warszawiaków, brzmi dosyć klasycznie. Sporo tu charakterystycznych dla tego nurtu rozmytych, przestrzennych, niekiedy zapętlonych melodii, ale nie brakuje również ciężaru, który zgrabnie wkomponowany powoduje, że krążek jest wyważony i w miarę urozmaicony, chociaż momentami mogłoby tych gitarowych melodyjek być pół kilo mniej. Chyba zanudziłbym się na śmierć jeśli miałbym słuchać kolejnego albumy, w którym natłok czystych melodii zalewa całą przestrzeń. Moim zdaniem nie o to w tym wszystkim chodzi. Nie brakuje również dawki ambientu, który już na samym początku w otwierającym płytę utworze daje nam o sobie znać i rzucę odważne stwierdzenie, że takich ambientowych zapędów powinno być zdecydowanie więcej.

Powiem szczerze, że znudziły mnie już zespoły, które w sposób bardzo klasyczny i przewidywalny poruszają się w tym nurcie. Czy Tides From Nebula do takowych należy? Mam poważny dylemat, bo z jednej strony „Aura” jest bardzo przyjemnym albumem, niekiedy pomysłowym, ale niestety żadnej rewolucji gatunkowej za jej sprawą nie przeżyjemy, chociaż pewnie nie to było jej celem. Z drugiej strony momentami lekko wieje nudą i schematami. Tides From Nebula stworzyli album, który na naszym podwórku jeszcze nigdy nie ujrzał światła dziennego, bezspornie trzeba zgodzić się z faktem, że jest czymś nowym, lecz jedynie u nas, świat już dawno temu zachwycał się podobnymi rzeczami.

Żeby była jasność, nie przekreślam tego albumu, gorąco go polecam, bo jest na czym zawiesić ucho. Po prostu odrobinę zaczyna nudzić mnie już stricte post-rockowa stylistyka, w której wszyscy zaczynają brzmieć i grać bardzo podobnie, wolę zapuścić się w nieco inne, bardziej eksperymentalne rejony jeśli rozchodzi się o ten nurt, niemniej jednak „Aura” jest albumem bardzo przyzwoitym, którego na pewno nie powinniśmy się wstydzić!

A tak na marginesie. Zawsze przy słuchaniu jakiegoś albumy, który wyszedł w naszym kraju, dodatkowo motywuje i napędza mnie jego pochodzenie oraz powoduje, że patrzę bardziej przychylnym okiem na takie zespoły. Zakup krążka jest wtedy tylko kwestią czasu. To chyba jakaś nowa odmiana patriotyzmu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz